8 pseudoargumentów dyskusyjnych przeszkadzaczy. Merytoryczne dyskusje są niezwykle ciekawe, nawet jeżeli ścierają się w nich odległe koncepcje, światopoglądy, idee. Czy nie przepadający za sobą ludzie. Jednak w momencie, w którym możliwe jest wtrącanie się – czyli praktycznie w każdym medium społecznościowym – zaczyna W naszym społeczeństwie się nie dyskutuje. Nie ma dyskusji prowadzących do consensusu. Każdą zmianę stanowiska jaka następuje w wyniku dyskusji ,uważa się albo za przegraną albo za zwycięstwo. Nie jest możliwe, uznanie że obie strony są zwycięskie choćby dla tego, że wychodzą bogatsze o wiedzę i argumenty drugiej strony. Ustawodawcy stanowi próbują wypracować kompromisową wersję ustawy dotyczącej noszenia ukrytej broni palnej. Miejmy nadzieję, że Illinois nie zaprzepaści szansy na wypracowanie własnych, odpowiednio restrykcyjnych przepisów, zapewniających bezpieczeństwo mieszkańcom stanu, a równocześnie spełniających wymogi Drugiej Poprawki do Konstytytucji Stanów Zjednoczonych, która Vay Tiền Nhanh. Drodzy zebrani, To jest temat, w którym znajdziesz odpowiedź na wskazówkę O nim się nie dyskutuje dla gry Krzyżówki wyspy . Najpierw pojawił się Wyspa 6 Poziom 3 Hasło 1 i mogą być dostępne w ramach innych zagadek. Ta gra jest doskonała, jest bardzo dobrze zaprojektowana i kiedy ją sfinalizowaliśmy, dzielimy się wszystkimi odpowiedziami na temat tej gry. Więc o innych odpowiedziach z gry Krzyżówki wyspy, będą aktualne podczas gry. Odpowiedzi na wszystkie wskazówki będą dla Ciebie dostępne, a jeśli masz jakiś komentarz, chętnie go rozważę w przyszłych aktualizacjach. Odpowiedź to : GUST Pamiętaj, że zawsze będę wspominał główny temat gry : Krzyżówki wyspy Odpowiedzi, link do aktualnego poziomu : Wyspa 6 Poziom 3 Hasło 1 Krzyżówki wyspy i link do następnej wskazówki Krzyżówki wyspy … kręgowy. oraz link do następnej wskazówki: możesz chcieć poznać treść pobliskich tematów, aby linki te poinformowały Cię o tym! Prosze podziel sie z nami swoja opinia. Zawsze są mile widziane. Czy zastanawiałeś się więc nad zostawieniem komentarza, poprawieniem błędu lub dodaniem dodatkowej wartości do tematu? Zamieniam się w słuch…. This website uses cookies to improve your experience. We'll assume you're ok with this, but you can opt-out if you wish. Cookie settingsACCEPT ... ale czy na pewno? Widząc narastającą falę hejtu i ludzi polujących na jakikolwiek błąd drugiego człowieka, zaczynam się bać mówić cokolwiek. A tym bardziej wyrażać swoje zdanie na blogu. Zostanie to, jakby nie patrzeć, na ciut dłużej. Ktoś znajdzie, źle zrozumie = człowiek ma przechlapane. Prosty przykład: Lubię dzieci* Siła wyższa. Przepraszam. To się samo pchało, aby się tutaj znaleźć... Czujecie dwuznaczność tych słów? Możesz zostać uznany za miłą, empatyczną osobę. A co jeśli jesteś ciut starszy, już dawno twoje pociechy wybiegły z rodzinnego gniazdka, a żona nawet nie pamięta twego imienia, zaś twoja twarz przypomina Mariusza T.? Przykro mi. Szykuj ciuszki, bo zapewne niedługo wylądujesz w jednej celi obok drugiego pedofila. A wszystko za sprawą jednej, czy drugiej staruszki, która wierzy, że za wpłacenie emerytury na konto jakiegoś batmana, ma życie wieczne... Lubić można chipsy (niet, uznają cię za grubasa), lody (akysz, dziwka), Szefa u góry (o, moher!), zdrowe odżywianie (weź, jesteś chuda, daj se spokój, marnujesz życie), sąsiada (pewnie z nim sypiasz), drugiego człowieka (pewnie chcesz coś od niego, zgadłam?), spędzać czas samotnie w domu (nolife), koty (zoofil) i tak dalej i tak dalej. Biorąc pod uwagę rzeczy podkreślone - czyli to, co ja darzę sympatią - jestem Nolife'icznym Zoofilem, który od każdego człowieka coś chce wyciągnąć. Pięknie, nie sądzicie? Wiecie, to jak chodzenie między minami. Jeden niewłaściwy ruch i można machać rączkami oraz nóżkami na kilka kilometrów. W przenośni, dosłownie, jak kto woli. I tutaj wypadałoby się zastanowić czy faktycznie to, co lubimy, powinniśmy zachować dla siebie. A może właśnie cała magia polega na tym, aby dzielić się zdaniem na temat ulubionego smaku chipsów? Lubię Lay's Kurczak z przyprawami, jakby ktoś chciał do mnie wpaść i podyskutować. Mamy w sobie pewien mechanizm, który pozwala nam w dość krótkim czasie zadecydować czy dana rzecz wpadła nam w oko. Czy to w przypadku nowej piosenki, czy osoby siedzącej naprzeciwko w autobusie. Dalej ten mechanizm przeradza się w chęć pochwalenia się (okropne słowo) swoim znaleziskiem. Niestety, czasami, pojawia się w nas pewna broń, która jest automatycznie rzucana w inną osobę. Bo jak to? Ani podoba się płyta Lady Gagi? Przecież to chłam. Madonna to dopiero klasyk! Jeśli trafi się owym mentalnym mieczem w czuły punkt, można narobić sobie problemów. Kiedy nasz rozmówca jest równie uparty co my, zacznie się słowna przepychanka, a nie raz nawet kilka siniaków zarobimy (dzień dobry, kibice, którzy "grzecznie" tłumaczą przeciwnikom, która grupa jest lepsza). Jebać Legiję, ziąm! Co ma to wspólnego z kpopem (no jakby nie patrzeć, to jest temat namber łan na tym blogu, chalo)? To uświadomię wam to w formie porównania. Może bardziej w kierunku mieszkańców mojego miasta. Zlot kibiców Stali. Spoko impreza, wszyscy się bawią. Nagle wbijają stilonowcy i zaczyna się niezła spina. Szybka wymiana zdań. Wszyscy narąbani, każdy z chęcią wpierdzieli drugiemu. No... To teraz wyobraźcie sobie takich ludzi trzysta razy gorszych. Tadah! Przywitajcie fanów Kpopu... Nie żartuję. Kwestia lubienia jakiegoś zespołu jest w Korei traktowana dość poważnie. Tam albo lubi się dany zespół, albo wręcz nienawidzi. Oczywiście nie popadajmy w przesadę. Są normalni fani, którzy mają na swoim koncie kilku ulubieńców, a w nosie wszystkich, którym to się nie podoba. Można by rzec, że to typowa mentalność Azjatów. Pewnie większość pamięta głośną akcję wykupywania biletów na marne przez "obcy" fandom. W efekcie zespół podczas koncertu zastał sporo pustych miejsc, a ich fanki zostały ze złamanym sercem, ponieważ nie miały jak skombinować wejściówek... Niezła konspiracja, nieprawdaż? Niestety i nas to atakuje. Ta cała zawiść, głupie przepychanki, która grupa jest lepsza i porównywanie skrajnie różnych rzeczy. Temat jest potraktowany całkiem dobrze. Mogę powiedzieć, że nawet bardzo dobrze, mając w pamięci kilka kpopowych materiałów w polskich gazetach (oczywiście informacje tam były z dupy wzięte, ale po co sprawdzać w dobrych źródłach...). Fajnie? To teraz spójrzcie na 3/4 komentarzy oraz na wcześniejsze rozmowy na czacie (nie ogarnęłam wszystkich, więc nie wiem jakie kwiatki tam mogą się jeszcze znajdować). Mamy tam wszystko. Od hejcenia SNSD, poprzez jechanie po comebacku 2NE1, kończąc na obrażaniu dziewczyny, której udało się wystąpić w koreańskim teledysku. Co zrobiła ta urocza blondynka? Nic. A zarazem tak wiele. Po prostu udało jej się spełnić marzenie. Ale ludziom to się nie podoba. Każdy wyraz szacunku dla niej lub (o zgrozo) uznanie, że zrobiła kawał dobrej roboty, spotykał się z salwą obelg. Zaprzestałam akcji ogarnięcia towarzystwa po kilku minutach. Nie da się. Nie chcę pozostawić złej opinii na temat fanów. O nie. Wystarczy poszperać trochę w komentarzach, aby przekonać się, że jest wiele osób, które nie tolerują chamskiej wymiany zdań. I właśnie z takimi ludźmi wypadałoby porozmawiać o gustach. Moich. Twoich. Naszych. Ich. Po prostu zacznijmy szanować drugiego człowieka. Przestańmy na siłę narzucać innym swoje widzimisię ^^ Zauważmy, że nawet jeśli ktoś ubiera się inaczej/słucha czegoś innego, nikomu tym krzywdy nie robi. A jeśli nie znamy się na jakiś temat, to - matko boska - najpierw posłuchajmy kogoś, kto siedzi w tym dłużej, nie negujmy wszystkiego od razu. A może właśnie ta osoba odwdzięczy się tym samym i zyskamy dobrego partnera do rozmowy na różne gusta i guścik? ; ) MISIU! CZEMU JA MAM JUTRO TYLE SPRAWDZIANÓW?!?! *Ja? Skądże. Nie cierpię. Woyciesz w odpowiedzi na post: hauser | Bardzo ciekawą sprawę widzę to tak, że "gust", czyli, powiedzmy, nasz indywidualny smak, który karze nam coś odrzucić, a za czymś innym się opowiedzieć, to przestrzeń bardzo trudna do introspekcji. Coś się podoba - i już; coś się nie podoba - i już. Refleksję nad tym możemy uprawiać dopiero potem, niejako wtórnie. I tu jest jak najbardziej miejsce na dyskusję, ścieranie się poglądów i opinii. To może bardzo pomóc, poszerzyć perspektywę itd. Ale tego, czy dany obiekt odebraliśmy pozytywnie, czy negatywnie, to przecież nie tylko nie powinno, ale nawet NIE MOŻE bardzo często spotykam się ze stosowaniem sentencji o gustach, o których jakoby dysputować nie wypada, jako swego rodzaju zapchajdziórą językową. "Nie mam co powiedzieć, jak X przekonać, że to ja mam rację - to wstawię sobie taki slogan." I dyskusja faktycznie zamiera. No bo co po czymś takim powiedzieć? Że Rzymianie filmów nie znali, to i głupoty pletli?...Z drugiej strony (to już tylko luźne skojarzenie) przypomnę radykalne zdanie Gombrowicza:"Zachód, wierny dotąd swym wartościom, jeszcze wierzy w sztukę i rozkosze, jakich ona nam przysparza, dla mnie zaś rozkosz ta jest narzucona, ona rodzi się między nami - i tam gdzie oni widzą człowieka klęczącego przed muzyką Bach, ja widzę ludzi, którzy wzajemnie zmuszają się do uklęknięcia i do zachwytu, rozkoszy, podziwu."

o nim się nie dyskutuje